Na Skrzydła Laurel, całkiem przypadkiem, trafiłam w Internecie. Moje pierwsze wrażenie wcale nie było pozytywne, a wszystko przez fatalną okładkę. Okazuje się, że dobrana szata graficzna to połowa sukcesu. W końcu jednak postanowiłam przeczytać tą książkę i nie żałuję żadnej poświęconej na tą czynność minuty.
Laurel, surową wegankę, poznajemy pierwszego dnia w nowej szkole. Z początku, jako nowa uczennica, czuje się zagubiona i niedopasowana do otoczenia. Wszystko zmienia się, kiedy poznaje nieśmiałego Dawida. To jemu zdradzi swoją największą tajemnicę.
Pewnego dnia na plecach Laurel pojawia się niewielki guzek, który z czasem przybiera coraz większe rozmiary, aby wkońcu przeistoczyć się w przepiękny kwiat, który do złudzenia przypomina parę skrzydeł.
Laurel udaje się do swojego rodzinnego domu. Nie wie jeszcze, że spotka tam przystojnego Tamaniego, który ma odkryć przed nią wszystkie karty przeszłości.
Kim naprawdę jest Laurel? Jakie życie wybierze: ludzkie z ukochanym Dawidem czy magiczny świat wróżek z Tamanim? Jakie konsekwencje poniesie za sobą odkrycie prawdy?
Gdy sięgałam po Skrzydła Laurel, spodziewałam się baśniowej opowieści o wróżkach, elfach i leśnych gnomach. Moje przeczucia nie sprawdziły się, a książkę mogę określić mianem cywilizowanej i nie patrzącej na stereotypy, oryginalnej powieści o wróżkach.
Książkę czytało się niebywale szybko i przyjemnie. Kiedy doszłam do ostatniej strony ze smutkiem zapytałam "To już koniec?". Całe szczęście, że Skrzydła Laurel nie kończą się na jednej książce, a mają swoją kontynuację w kolejnych trzech częściąch powieści.
Autorka bardzo umiejętnie opisywała uczucia Laurel oraz relację pomiędzy główną bohaterką a Dawidem. Kiedy jednak pojawił się Tamani, zaczęło mi przeszkadzać wrażenie miłosnego trójkąta rodem z "Zmierzchu". Mimo to, rozmarzyłam się przy tej książce bardzo, a wszystko dzięki wspaniałej zdolności przekazywania czytelnikowi emocji, jakie towarzyszyły bohaterom.
Skrzydła Laurel zawiodły mnie monotonnością zdarzeń, co ujawnia się jedynie na początku książki. Kiedy akcja rozkręca się, nie można już oderwać się od czytania, a powieść zaskakuje dynamiką oraz pomysłem na ukazanie świata wróżek i jego mieszkańców, który znacznie odbiega od pierwowzoru, jakim jest Dzwoneczek. To nie pozwala nudzić się odbiorcy.
Jest jeszcze jedna mała wada, ale bardzo znacząca, o której już wspominałam we wstępie, a mianowicie bardzo nieudana okładka. Jest okropna, pochwalę jedynie napis, który oddaje czar powieści.
Podsumowując, jestem zachwycona wspaniałym debiutem oraz zdolnościami Aprilynne Pike. Książkę polecam każdemu, który ma ochotę na chwile wytchnienia oraz pogrążeniu się w marzeniach. Skrzydła Laurel z pewnością posiadają dar wprowadzania w melancholijny nastrój.
Ocena: 5/6
Tytuł: Skrzydła Laurel
Autor: Aprilynne Pike
Ilość stron: 264
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmi ta okładka nie wydaje się specjalnie atrakcyjna. a co do treści: wróżki? no nie wiem...
OdpowiedzUsuńwidziałam książkę w bibliotece, jednak na razie nie zamierzam jej wypożyczać :)
Słyszałam, że jest to najgorsza książka na jaką można trafić. Bardzo przewidywalna, nie przekazująca żadnej ważnej treści. A tu jakże inna ocena!
OdpowiedzUsuńMimo wszystko odpuszczę sobie tę książkę. Wydaje mi się, że jest to zwykła młodzieżówka, na którą nie chcę tracić czasu. Na półce czeka dużo książek:)
Wcale nie jest taka zła ;D Ale przyznam rację, że książka nie wniosła nic istotnego do mojego życia, dlatego poleciłam ją na tz. "odmóżdżenie" ;)
UsuńPamiętam, że książkę przeczytałam jednym tchem i bardzo miło wspominam czas spędzony z nią:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz podobne odczucia do moich po przeczytaniu tej książki ;) Pozdrawiam !!
Usuńnigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło mnie do tej książki, ale może kiedyś przeczytam jak już nic lepszego nie będzie pod ręką.
OdpowiedzUsuńZaczęłam kiedyś czytać tą książkę, ale nie skończyłam jej. Opis książki zachęcił, lecz środek mnie odstraszył. Inaczej ją sobie wyobrażałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może inaczej ją sobie wyobrażałaś, ponieważ wróżki w tej książce są przedstawione inaczej? Mi się to podobało, bo ktoś wreszcie odbiegł od stereotypów i nie "odgrzewał kotleta" ;D Pozdrawiam!
UsuńMasz rację.. okładka nie powala na kolana :P
OdpowiedzUsuńAle wróżki? no nie wiem... na razie zostawię tą książkę ;)
Wbrew pozorom sam motyw wróżek w tej książce pojawia się bardzo rzadko, więc może warto spróbować? ;)
UsuńZaciekawiłaś mnie :DD
OdpowiedzUsuńRzeczywiście okładka do najładniejszych nie należy. Mimo twojej dobrej opinii nie jestem do tej książki przekonana, ale niewykluczone, że kiedyś zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
czytamwiecpisze.blogspot.com
Chętnie doznam melancholii podczas lektury :)
OdpowiedzUsuńeh szkoda, że nie mam tej książki na półce, coś takiego teraz by mi się właśnie przydało :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest okeyy...
OdpowiedzUsuńAle o wróżkach nie chce mi cię czytać xD