Atramentowe Serce zwróciło moją uwagę okładką, która zdawała się ledwie słyszalnie szeptać: "jestem książką magiczną, przeniosę cię tam, gdzie poniesie cię wyobraźnia". Mam nadzieję, że i was tak oczaruje ta książka.
Mo jest "lekarzem książek", czyli introligatorem, jednak Meggie, córka Mortiemera Folcharta miała w zwyczaju nazywać go po swojemu. Oboje kochają książki, ale Mo nigdy nie czytał dziewczynce na głos. Matka Meggie zniknęła wiele lat temu w tajemniczych okolicznościach.
Pewnej nocy w domu Folchartów pojawia się tajemniczy gość, wyrwany jakby z innej bajki. Meggie zrozumiała potem, że było to jak najbardziej trafne określenie. Mo z Meggie pod presją Smolipalucha, tajemniczego gościa, przeprowadzają się do ciotki Elinor, która ma niesamowitą kolekcję książek. Tam zaczynają się kłopoty. Do domu włamują się mężczyźni, ubrani cali na czarno. Żądają od Mo, którego nazywają Czarodziejskim Językiem, niezwykłej książki. Mo zostaje porwany, a Maggie nie ma zamiaru bezczynnie siedzieć. Zaczyna się seria porwań, zdrad, podstępów i kradzieży. Jaką tajemnice skrywa ojciec Maggie?
Muszę przyznać, iż książka przy początku mocno przynudzała. Dopiero przy setnej stronie zaczęło się coś dziać, a ostatnie dwadzieścia rozdziałów (na pięćdziesiątdziewięć) to była już wartka i nieprzewidywalna akcja. Książka pobudza mózg do pracy, a moja wyobraźnia chyba nigdy nie zobrazowała tylu pięknych bohaterów, miejsc i całych fragmentów powieści.
Bardzo podobało mi się jak autorka zgrabnie splata ze sobą wszystkie wątki. Bohaterowie nie gubią się pomiędzy stronami, a krótkie cytaty z innych książek rozpoczynające każdy rozdział były miłym "przystankiem" w czytaniu.
Okładką jestem zachwycona. Ładny burgundowy kolor, który zaraz kojarzy się nam z starymi księgami. Złote napisy i wzorki przypominające tłoczenia. Szkoda tylko, że to wszystko nie zostało zrobione w twardej okładce.
Zastanowię się nad przeczytaniem drugiego tomu. Jeśli początek ma być tylko pustym zapełnieniem stron to dziękuję, ale jeśli ma być tak wciągający jak koniec pierwszego tomu to wypożyczam bez zastanowienia.
Podsumowując polecam książkę wielbicielom fantastyki i wielowątkowości. Książka przeznaczona głównie dla młodzieży, ale śmiało mogą sięgnąć po nią i dorośli.
Ocena: 4+/6
Tytuł: Atramentowe Serce
Autor: Cornelia Funke
Seria: I tom trylogii Atramentowe Serce
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 511
Okładka: miękka
ISBN 978-83-237-9991-7
Czytałam. Na początku byłam zachwycona jednak z czasem kiedy zaczęłam czytać lepsze książki stwierdziłam, że "Atramentowe serce" jest raczej średnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Chyba zaczynam być takiego samego zdania.. ;)
Usuńnie ciągnie mnie do "Atramentowego serca"... mooże kiedyś?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! ;)
Trochę już poznałam Twoje upodobania i sądzę, że może faktycznie jak narazie to nie jest książka dla Ciebie ;D
UsuńCzytałam, ale już bardzo dawno temu i tylko pierwszą część, kiedyś chciałabym wrócić i przeczytać całą trylogię.
OdpowiedzUsuńJeśli przeczytasz to daj znać czy się podobało :))
UsuńA ja ta książkę nie czytałam i możeeeee w dalekiej przyszłości ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDopilnuję tego, Wera ;)
UsuńPrzegrałam zakład ? ;x
OdpowiedzUsuńNiestety ;) Jedna Damla dla mnie :)
UsuńBardzo miło wspominam lekturę tej książki, tak samo jak jej kolejnego tomu. Mam nadzieję, że uda mi się też przeczytać ostatnią część tej serii :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zabieram się za drugi tom :) Trzeciego niestety nie mam :(
UsuńJeszcze nie czytałam, ale mam zamiar nadrobić kiedyś zaległości :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :D
UsuńMam na półce i bardzo mi się kiedyś podobała, a druga część nawet bardziej, więc polecam wypożyczenie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że teraz tyle jest nowych innych wspaniałych książek, że nie ma czasu na te stare :(
Usuń