poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie miesiąca grudzień oraz życzenia noworoczne

   Witajcie!
   Nie zamierzam robić podsumowania roku, ponieważ mój blog istnieje zaledwie trzy miesiące, ale za to zapraszam Was na podsumowanie miesiąca grudzień ;D

BILANS MIESIĄCA GRUDZIEŃ 2012 :)

Ilość przeczytanych książek: 6
Ilość zrecenzowanych książek: 4 (recenzja "Skrzydeł Laurel" w przygotowaniu)
Najlepsza książka: Zawsze przy mnie stój, Carolynne Jess-Cook oraz Zaginiony symbol, Dan Brown
Najsłabsza książka: Dziewczyna z sąsiedztwa, Jack Ketchum
Ilość przeczytanych stron: 1751 (w tamtym mies. 1606)
Co daje dziennie: 58 (w tamtym mies. 53)
Licznik odwiedzin: 4081 (w tamtym mies. 2736)
Liczba obserwatorów: 59 (w tamtym mies. 49)
Ilość komentarzy: 482 (w tamtym mies. 333)

  W tym miesiącu skromnie było z czytaniem, ale to przez te przedświąteczne zamieszanie. Miałam nadzieję, że więcej czasu znajdę podczas przerwy świątecznej, ale niestety okazało się, że mam więcej roboty, nie czasu na czytanie :/
   Jeśli chodzi o postępy w blogowaniu to muszę się pochwalić moją pierwszą współpracą, nawiązaną z Panem Wojciechem Pietrzakiem, od którego otrzymałam egzemplarz recenzencki powieści "Hexa". Więcej o książce możecie dowiedzieć się na stronie autorskiej Pana Wojciecha Pietrzaka.

   Czego sobie życzę w Nowym Roku? Napewno jeszcze wielu zrecenzowanych książek oraz mnóstwo zapału do blogowania, ponieważ to jest to, co sprawia mi mnóstwo radości :D

   Jeszcze korzystając z okazji chciałam Wam życzyć, moi drodzy czytelnicy, aby Nowy Rok był jeszcze lepszy niż ten, dzisiaj szampańskiej zabawy oraz szczęśliwego Nowego Roku ;D

piątek, 28 grudnia 2012

[14] Recenzja: Zawsze przy mnie stój, Carolyn Jess-Cooke

   Zawsze przy mnie stój wypożyczyłam kilka tygodni temu w bibliotece, ale pierwsza do książki dorwała się moja mama. Cierpliwie czekałam na swoją kolej, aż w końcu dałam się ponieść niezwykłej i wzruszającej powieści o sztuce zaufania.
   Kiedy umieramy najczęściej zostajemy Aniołami Stróżami kogoś nam bliskiego, np. brata lub kuzynki. Margot po śmierci wraca na Ziemię jako swój własny Anioł Stróż. Od tej chwili na nowo musi przeżywać swoje życie będącym pasmem nieszczęść i cierpień, kierując się czterema zasadami: Obserwować. Chronić. Rejestrować. Kochać.
   Ruth, bo takie imię przybiera Margot jako Anioł, nie jest łatwo przyglądać się wszystkim błędom popełnianym przez Margot, ani wszystkim zgubnym decyzjom przez nią podjętych. Wie jednak, że może zmienić jedynie pare elementów układanki, ale nie jest w stanie namalować nowego obrazu. Czy aby ratować Margot i tych, których kocha, Ruth będzie gotowa zawrzeć pakt z demonem, łamiąc cztery święte zasady, których obiecała przestrzegać i tym samym skazując się na największą karę?
   Książka uważana jest za międzynarodowego bestsellera i łączy w sobie elementy powieści obyczajowej i paranormalnej. Warto zaznaczyć, że książka nie należy do lekkich, bo przepełniona jest tragedią i trudnymi refleksykjnymi pytaniami.
   Powieść porusza opowieścią o przebaczaniu i zauważaniu popełnionych błędów, a także wierze, że uda nam się je naprawić. Przesłaniem tej książki jest problem zaufania, nie tylko Bogu i bliskim, ale sobie samemu. Pokazuje nam, że warto zaufać i uwierzyć, a wszystko potoczy się wtedy, jak powinno.
   Po przeczytaniu tej książki każdy niech zada sobie pytanie czy wierzy w Anioły. Ja zrozumiałam to, że nie wszystko możemy zobaczyć ludzkim okiem, dlatego powinniśmy zaufać i poczuć, że obok nas istnieje inny, doskonalszy świat.
   Podsumowując, jestem pewna, że kiedyś jeszcze wrócę do tej książki i na nowo poczuję na sobie dotyk Anioła. Wzruszyłam się, ale i wiele nauczyłam czytając tą książkę. Polecam każdemu, kto pragnie spojrzeć na świat przez pryzmat wiary i miłości.

Ocena: 6/6

Tytuł: Zawsze przy mnie stój
Autor: Carolyne Jess-Cooke
Objętość: 312 stron
Wydawnictwo: Otwarte

niedziela, 23 grudnia 2012

Christmas TAG

   Przedświąteczny klimat opanował blogosferę. Od połowy grudnia na blogach zaczęły pojawiać się posty z świątecznymi konkursami, zdjęciami przystrojonych choinek i życzeniami dla czytelników.
   Również jedna, wprowadzająca w świąteczny klimat, zabawa stała się bardzo popularna i pojawiła się na prawie każdym blogu, a dziś również i na tym.
   Zabawa "Christmas TAG" polega na podaniu odpowiedzi na piętnaście pytań związanych ze Świętami. Dalej powinno się zaprosić pare osób do tej zabawy, ja jednak zapraszam Was wszystkich, póki jest jeszcze trochę czasu!
   Tak więc zapraszam i miłej zabawy :D
 

01. Kiedy zaczynasz przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia?
Wszystko mam już zrobione. Pokoje wysprzątane, choinka przystrojona, prezenty kupione. Zostało mi tylko je zapakować ;)

02. Posiadasz kalendarz adwentowy?
Niestety nie, ale bardzo chciałam mieć go w tym roku, aby poczuć się znowu jak mała dziewczynka zjadająca wszystke czekoladki pierwszego dnia adwentu ;)

03. Jakie są Twoje ulubione filmy świąteczne?
Jak na przekór powiem, że nie jest to "Kevin sam w domu". Moim ulubionym świątecznym filmem jest "To właśnie miłość".

04. Czy masz jakieś wesołe wspomnienie świąteczne?
Cóż, trudno stwerdzić, gdyż zazwyczaj Święta przypominają te poprzednie, ale wesołe wspomnienia zawsze kojarzą mi się z przyjazdem mojej ukochanej cioci, a zarazem chrzestnej z Niemiec :)

05. Jak wygląda Boże Narodzenie w Twoim domu?
Myślę, że bardzo pospolicie. Uroczysta kolacja, rozpakowywanie prezentów, a potem zabawa. W tamtym roku całą rodziną graliśmy w Wii ;D

06. Co najbardziej lubisz w Świętach Bożego Narodzenia?
Jeszcze do niedawna były to prezenty, ale teraz pokochałam ten przedświąteczny klimat.

07. Czy masz jakieś tradycje świąteczne?
Nie wiem czy można nazwać to tradycją, ale zawsze przed świętami cała rodzina idzie do fryzjera ;)

08. Jakie są Twoje ulubione piosenki świąteczne?
"I saw mummy kissing Santa Claus" oraz "Rocking around Christmases Tree".

09. Jaką będziesz mieć choinkę w tym roku?
Sztuczną, małą, ale bogato przyozdobioną ;D

10. Jaki jest Twój ulubiony zapach świąteczny?
Pomarańczy z goździkami i jabłka z cynamonem.

11. Jaki kolor lampeczek choinkowych lubisz najbardziej?
Nie mam ulubionych, ale nienawidzę tych zielonych.

12. Odliczasz dni do Świąt?
Nie. Kiedyś jak byłam młodsza to owszem, ale dziś nie zwracam na to uwagi.

13. Ulubiony zimowy lakier do paznokci?
Nie posiadam takiego. Paznokcie maluję rzadko, ale akurat wczoraj sobie pomalowałam - na metaliczny ciemny róż.

14. Ulubiony zimowy napój?
Herbata z miodem i goździkami.

15. Jak wygląda Twój pokój podczas okresu świątecznego?
Jest posprzątany ;)

   Myślę, że przed Świętami niestety nie uda mi się opublikować już nowego postu z jakąś świąteczną recenzją, więc już (a może dopiero) życzę wszystkim moim czytelnikom Wesołych Świąt! Pogodnych, ciepłych, spokojnych, magicznych i w gronie najbliższych!

niedziela, 16 grudnia 2012

[13] Dziewczyna z sąsiedztwa, Jack Ketchum

   Dziewczyna z sąsiedztwa jest pierwszą książką grozy, którą recenzuję na tym blogu. Czy zdołam oddać jej klimat?
   Dziewczyną z sąsiedztwa jest nastoletnia Meg o rudych włosach i z ogromną blizną na przedramieniu, pamiątką po wypadku samochodowym, w którym zginęli jej rodzice.
   Meg wraz z młodszą siostrą Susan trafiają do domu swojej jedynej krewnej - Ruth, kobiety pięknej, po trzydziestce, samotnie wychowującej trzech synów. Odkąd Meg trafiła do swojego nowego domu ma wrażenie, że wcale nie jest tu mile widziana. Ze swoich obaw zwierza się Davidowi z którym odnalazła wspólny język.
   David to przeciętny trzynastolatek, który chętnie chodzi po drzewach, nocuje u kolegów i wraz z nimi przeprowadza poważne konwersacje na temat wielkości piersi obecnych modelek "Playboya". Jest stałem bywalcem w domu Ruth, która zawsze częstowała chłopaków piwem, czego ich rodzice surowo zabraniali.
   Pewnego dnia David jest świadkiem maltretowania Meg przez Ruth i jej synów. Od tej pory nieumyślnie staje się obserwatorem znęcania się, rozbierania i dotykania, bicia, gwałcenia i upokarzania nastolatki. Czy David pomoże upodlonym siostrom czy stanie po stronie kolegów i razem z nimi zacznie grać w "Grę"?
   Dziewczyna z sąsiedztwa nie jest opowieścią o seryjnych mordercach latających przez las z siekierami czy zakrwawionych zombie polujących na ładne dziewczyny. W tej powieści nie znajdziemy fragmentów, gdzie krew leje się strumieniami, a wnętrzności wypadają z rozmachem w stylu Kuby Rozpruwacza, a psychologiczną historię brutalnej zabawy Ruth i jej napalonych na nagie ciało synów, która przerażała i trzymała w napięciu równie dobrze, jak niejeden horror.
   Chyba jedynym minusem książki jest przeraźliwe przynudzanie przez pierwsze 100 (!) stron. Autor opisuje tam niepotrzebne, nic nie wnoszące do treści zdarzenia, np. jedzenie obiadu czy nocowanie u kolegów. Muszę przyznać, że było to najgorsze wprowadzenie do głównwgo wątku, jakie kiedykolwiek czytałam i za to ocena będzie obniżona.
   Zachwyciła mnie za to wizja ludzkiego umysłu przedstawiona przez autora. Pokazała ona, jak umysł przykładowej kobiety z traumatycznymi przeżyciami może zmienić ją w potwora. Udowodniła, że nawet błacha sprawa może zrodzić w umyśle psychopaty pomysł na nową torturę, którą z chęcią przeprowadzi na swojej ofierze.
   Tą ofiarą przeważnie jest odzwierciedlenie tego, czego boi się lub źle wspomina napastnik. Co takiego stało się w życiu Ruth, że postanowiła zemścić się za to na przypadkowej dziewczynie?
   Okładka od razu rzuca się w oczy, choć wcale nie przyprawia o mdłości i dzięki Bogu. Może grafika słaba, ale sam pomysł jest bardzo oryginalny i wspaniale oddaje tematykę książki.
   Podsumowując, jeśli szukacie mocnych wrażeń nie spowodowanych obrzydzeniem, a logiką szalonych umysłów połączoną z wymyślnymi i uzasadnionymi formami zadawania bólu, to wraz z Stephenem Kingiem bardzo polecam tą książkę.
Ocena: 4+/6
Autor: Jack Ketchum
Tytuł: Dziewczyna z sąsiedztwa
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
  
  

czwartek, 13 grudnia 2012

Urodziny siostry przyniosły pomysł na pierwszą serię na blogu :D !

   13 grudnia dla jednych jest zwykłym dniem, dla innych rocznicą ogłoszenia stanu wojennego, a dla mnie ten dzień jest szczególny ze względu na urodziny mojej jedynej ukochanej siostrzyczki.
   Dziś kończy 5 lat i już pomału składa literki... Rodzice bardzo dbają o rozwój literacki Weroniki i dzięki temu może się już pochwalić całkiem imponującą biblioteczką. Korciło mnie niezmiernie, aby kupić jej jakąś książkę na urodziny, ale ona zdecydowanie stwierdziła, że wolałaby dostać kucyka pony ;)
   Dobrze, może przejdźmy już do sedna sprawy, a mianowicie pomysłu na pierwszą serię na blogu, zainspirowaną moją siostrzyczką, przeznaczoną dla najmłodszych lub po prostu dla rodziców, którzy szukają idealnej książki dla swojej pociechy.
   Każdy tytuł postu z tej serii będzie poprzedzony przedrostkiem "Kącik dziecka:", a następnie wpisany będzie tytuł polecanej książki dla dzieci. Recenzje będą zawierać dane praktyczne, moją osobistą opinię (czy książka jest odpowednia do wieku, czy uczy czy ogłupia, czy może wydać się interesująca dla dzieciaków) i wrażenia Weroniki. Po opublikowaniu postu będę umieszczać linki lub/i fragmenty recenzji w specjalnej zakładce do tego utworzonej.
   Jesteście zainteresowani (lub Wasze pociechy ;D) taką serią? Komemtujcie i podsuwajcie dodatkowe pomysły na możliwe ulepszenia "Kąciku dziecka".
   Jeśli ten pomysł się przyjmie przewidywana jest przynajmniej jedna recenzja na miesiąc i pewnie jakieś konkursy (np. na Dzień Dziecka).
   To by było na tyle... Czekam na Wasze opinie :D
  
  

niedziela, 9 grudnia 2012

[12] Zaginiony symbol, Dan Brown

   Książkę pożyczyła mi koleżanka, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Nigdy nie żałowałam żadnej przeczytanej strony, a tym bardziej tych, które napawały mnie przeróżnymi emocjami. W Zaginionym symbolu był to strach, ciekawość i zachwyt.
   Zaginiony symbol jest ostatnią książką napisaną przez autora bestsellerowego Kodu Leonarda Da Vinci. Sama tematyka książki bardzo mnie zaciekawiła. Cała akcja dzieje się w Waszyngtonie w bardzo szczególną noc. Robert Langdon, specjalista od tajemniczych symboli wykładający na Harvardzie, zostaje sprowadzony do Kapitolu w celu wygłoszenia odczytu na pewnej gali.
   Robert docierając do Kapitolu zostaje poinformowany, że nikomu nie wiadomo tu o żadnej uroczystości. Langdon jest zaskoczony, ale wtedy jego uwagę zwrócił krzyk jakiegoś chłopca. Pośpiesznie udał się w jego kierunku. To co ujrzał przyprawiło go o wymioty. Odcięta ręka nabita na kawałek metalu spoczywała na podłodze, co więcej, była to ręka jego przyjaciela, masona Petera Solomona.
   W Kapitolu pojawia się CIA, a tymczasem Robert dostaje od porywacza wskazówki, które pomogą uratować mu przyjaciela. Miał on pomóc terroryście w znalezieniu miejsca, w którym ukryta została tajemna wiedza, która odkryta mogła na zawsze zmienić przekonania wszystkich ludzi. Czy Robertowi i jego kilku pomocnikom uda się uratować Petera nie grożąc przy tym bezpieczeństwu całej ludzkości?
   Książka już od pierwszych stron jest pełna tajemnic, które stopniowo są wyjawiane. Podobało mi się jak autor pomógł mi je odkrywać przez opisywanie przeszłości bohaterów. Dzięki temu lektura nie była też nudna, bo stosunkowo dzieje się przecież tylko jednej nocy.
   Niesamowite zdarzenia i wszystko w logicznym porządku. Nigdy nie spotkałam się z tak idealnym splataniem się wątków. Nie miało tu miejsca puste zapełnienka stron, a jedynie interesujące fakty i wydarzenia.
   Cały czas fabuła trzymała w napięciu. Niespodziewane zwroty akcji, poczucie strachu i niepewności to na pewno atrybut książki.
   Fascynujące było to, że razem z Langdonem i jego towarzyszką rozwiązywałam skomplikowane zagadki i szyfry. Wspaniale bawiłam się czytając Zaginiony symbol.
   Oglądając okładki innych powieści pana Browna stwierdzam, iż ta jest najbardziej przyciągająca i oddająca charakter powieści. Na jej pierwszym planie zauważamy pieczęć z herbem masonów, a zaraz pod nim Kapitol.
   Podsumowując, książka jest odpowiednia dla wszystkich sfer społecznych. Pomimo wielu tajemnic wszystko było dla mnie jasne i zrozumiałe. Oczywiście w odpowiednim stopniu ;) Polecam gorąco żądnym zagadek i przyjemnych dreszczy na ciele!

Ocena: 5++/6

  

piątek, 7 grudnia 2012

Stosik - listopad 2012

   Witajcie!
  
   Wiem, że stosik miał pojawić się drugiego dnia grudnia, ale nie miałam dostępu do internetu. Teraz mam nawał postów do opublikowania. Dwie recenzje są już gotowe, a kończę już następną. To będzie aktywny miesiąc.
   W listopadzie nie umiałam się oprzeć częstemu odwiedzania biblioteki. I co z tego mam? Cztery książki do przeczytania w niecały tydzień. Wiem, że to sporo czasu, ale czekają jeszcze książki od Mikołaja, lektury szkolne... i do tego te z październikowego stosika! Jestem zła, że mam tak mało czasu na czytanie. Nie wiem kiedy kolejne książki przybywają do mnie! Z każdym dniem mam wrażenie, że stosik rośnie i rośnie, a miejsca na półkach zaczyna brakować. Czy Wy też tak macie?
   No to zobaczmy jak się to prezentuje...

STOSIK LISTOPAD 2012
1. Dziennik Bridget Jones, Helen Fielding - Kocham film, więc liczę, że książka będzie jeszcze lepsza. No, oby...

2. Dziewczyna z sąsiedztwa, Jack Ketchum - Jedyny mroczny element w listopadowym stosikiu. Recenzja po weekendzie.

3. Obserwator, Charlotte Link - Mój mikołajkowy prezent. Niestety, będzie musiał poczekać, ale już nie mogę się doczekać. Książka zbiera przecież wspaniałe recenzje!

4. Zawsze przy mnie stój, Carolyn Jess-Cook - Powiem krótko: Zaczynam wierzyć w anioły... Książka niesamowicie wzruszająca!

5. Skrzydła Laurel, Aprilynne Pike - Zainteresowana pozytywnymi recenzjami ostatniej części, postanowiłam wypożyczyć pierwszą ;)

   Niewielki stosik, ale jedną książkę ("Zaginiony symbol", recenzja w weekend) oddałam już koleżance.    Z każdej książki przeczytałam po kilka rozdziałów i najbardziej kusi mnie Obserwator. Jednak, jak wspominałam, musi on poczekać, bo pierwszeństwo mają książki wypożyczone.
   A jaka pozycja Wam przypadła do gustu? Może już jakąś czytaliście? Piszcie!
  

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Podsumowanie miesiąca - listopad 2012

   Czas płynie tak nieubłaganie. Założyłam bloga, kiedy jeszcze wspominałam ciepły letni powiew wiatru, a dzisiaj już nie mogę doczekać się świąt. Co zmieniło się przez ten ostatni miesiąc?
   Zyskałam wielu nowych obserwatorów oraz komentatorów za co bardzo bardzo dziękuję. Bez Was ten blog by nie istniał i mówię to szczerze. Każdy obserwator daje mi świadomość, że piszę to dla kogoś, a każdy komentarz podnosi mnie na duchu i wywołuje ogromny uśmiech na twarzy. Dziękuję.
   Pozakładałam konta na wielu serwisach literackich, Lubimy Czytać, Park Literacki itp. Linki do moich profilów będziecie mogli zobaczyć w zakładce "Kontakt" jeszcze przed świętami.
   No dobrze, koniec podsumowania. Zapraszam na...

BILANS MIESIĄCA LISTOPAD 2012 :)
Ilość przeczytanych książek: 7
Ilość zrecenzowanych książek: 7
Najlepsza książka: Legenda Michael Jackson, Jason King oraz Spalona żywcem, Squad
Najsłabsza książka: Gorączka, Amy Meredith
Ilość przeczytanych stron: 1606
Co daje dziennie: 53
Licznik odwiedzin: 2736 (w tamtym mies. 680)
Liczba obserwatorów: 49 (w tamtym mies. 8)
Ilość komentarzy: 333 (w tamtym mies. 26)

  Poszło całkiem sprawnie. Mam nadzieję, że czytanie i recenzowanie książek, które w tamtym miesiącu wpadły mi w ręce i które cierpliwie czekają na swoją kolej pójdzie mi równie szybko, ale o tym może jutro w listopadowym stosiku.
  Do zobaczenia ;)

sobota, 1 grudnia 2012

[11] Recenzja: Skok w nieznane, Danielle Steel

   Skok w nieznane jest moim pierwszym spotkaniem z autorką bestsellerowych romansów. Przyznam, iż było ono bardzo przyjemne.
   Po pozycję pani Steel sięgnęłam ze względu na liczne rekomendacje mojej przyjaciółki. Nie czyta ona zbyt wielu książek, więc gdy powiedziałam mi z jaką łatwością czyta się jej książki Danielle Steel, sama musiałam się o tym przekonać. Czy zgadzam się z jej zdaniem?
   Marie-Ange jako mała dziewczynka uwielbiałam chodzić po drzewach i zbierać owoce ze swojego sadu na terenie zamku Marmouton. Niestety, w tragicznym wypadku samochodowym giną jej rodzice wraz z bratem Robertem, którego bardzo mocno kochała. Mała Marie-Ange nie ma żadnych krewnych w Francji i zostaje wysłana do Ameryki pod opiekę ciotki jej ojca Carole, która jest samotną i pozbawioną uczuć starszą panią. Jedyną pociechą okazuje się Billy, piegowaty chłopczyk, który pragnie nauczyć się ojczystego języka Marie-Ange. Dzieci zostają przyjaciółmi choć wielu po czasie było przekonanych, że łączy ich coś więcej.
   Marie-Ange jako dwudziestojedno latka zostaje dziedziczką ogromnej fortuny, a jej życie przewraca się do góry nogami, kiedy postanawia wrócić do Francji, a w Marmouton poznaje obecnego właściciela zamku. Czy dorosłe życie Marie-Ange przyniesie jej wiele szczęścia? Co zrobi, kiedy znajdzie się w desperackiej sytuacji?
   Romans bardzo mi się podobał. Porównując go do Harlequinów mogę go nazwać prawdziwym dziełem literackim. Mimo, że lektura bardzo krótka, zdołało zmieścić się w niej prawie 20 lat życia bohaterów. Bardzo zaangażowałam się w ostatnie rozdziały książki, gdyż akcja była tam wartka i dramatyczna.
  Do gustu przypadła mi postać samej Marie-Ange oraz Billy'ego. Autorka poświęciła dużo uwagi im charakterom i uczuciom, co u mnie zaplusowało. Interesująca fabuła i ciekawe wątki są mocną stroną pani Steel. Z chęcią przeczytam pozostałe książki tej autorki. Plus również za, może nie imponujące, ale starannie wykonane wydanie. Twarda okładka, a do tego ładna obwoluta.
   Podsumowując. Polecam i muszę przyznać rację mojej przyjaciółce - romans Danielle Steel był dobrym wyborem.

Ocena: 5/6

Autorka: Danielle Steel
Tytuł: Skok w nieznane
Wydawnictwo: Świat Książki
Objętość: 208 stron
Okładka: twarda z obwolutą